Rozmowa z windykatorem, czyli jak wyjść z długów i panować nad sytuacją

Jak już wielokrotnie pisałam, z wierzycielami rozmawiać trzeba. Oczywiście są sposoby, aby rozmowy odbywały się na naszych warunkach. O kwestiach związanych z telefonem i ściśle określonymi godzinami, w jakich włączamy oficjalny numer, pisałam już kilka miesięcy temu.

Są jednak jeszcze pewne techniki komunikacji, negocjacji, które z powodzeniem stosują dzwoniący do nas windykatorzy, a my potem płaczemy, że zrobili z nas idiotów.

Jedną z technik jest prosta zasada “zamknij się!”. Tak po prostu, zapanuj nad swoją potrzebą paplania. Oczywiście nie przez całą rozmowę, bo będzie to głuchy telefon, są bardzo konkretne momenty, w których lepiej się sobie przysłużysz, jeśli po prostu przestaniesz gadać.

Wyobraź sobie taką sytuację, windykator dzwoni, aby wymusić od Ciebie konkretną deklarację, najczęściej jest to kwota i termin ustalone przez windykatora. Nie masz takiej kasy i na pewno do podanego przez windykatora terminu mieć jej nie będziesz. Zakładam również, że wcześniej sam napisałeś do wierzyciela lub windykatora pismo wyjaśniające, zawierające terminy i kwoty proponowanych przez Ciebie spłat.

Rozmowa z windykatorem

Jeśli windykator w rozmowie telefonicznej próbuje wyegzekwować wyższą niż zadeklarowana kwotę, powołaj się na swoje pismo, lub na to, co przed chwilą powiedziałeś, czyli np. tak jak wspominałem wcześniej, nie dysponuję i nie będę dysponował taką kwotą. A potem zamilcz. Odpowiadaj na pytanie konkretnie i zamilcz. Jeśli zaczniesz paplać, to zaczniesz się gubić i w końcu obiecasz coś, czego nie dasz rady dotrzymać.

Wyszkoleni konsultanci, gdy słyszą Twoją deklarację, najczęściej stosują dwie strategie: albo próbują przekręcić Twoje słowa, mówiąc: czyli odmawia pan /pani? – co wzbudza natychmiastową chęć sprostowania, lub właśnie milczą. Gdy oni milczą, Tobie się wydaje, że trzeba coś zrobić, aby przerwać tę niezręczną ciszę i mówisz np. “być może miałbym jeszcze dodatkowe 100 PLN, jeśli uda mi się pożyczyć od sąsiada”. Czyli już po Tobie.

Czy przypominasz sobie sytuację, kiedy ktoś spróbował Ci coś sprzedać? czy zdarzyło się, że zamiast krótko odmówić, zacząłeś wyjaśniać i powiedziałeś, iż towar jest dla Ciebie za drogi, a sprzedawca milczał? co wtedy zrobiłeś? czy zacząłeś paplać, że teraz Cię nie stać albo że gdyby może cena była o 15% niższa to byś kupił? W tym momencie już byłeś stracony, bo sprzedawca wiedział o Tobie więcej niż Ty o nim. Miał już gotowe argumenty na Twoją paplaninę.

Milczenie będzie być może dla Ciebie niezręczne, będzie Cię korciło, aby coś powiedzieć, ale wytrzymaj. Wyrecytuj swoją formułkę i zamilcz.

Jeśli dzwoniący przerwie ciszę i będzie drążyć pytaniami typu: czyli odmawia pan / pani wpłaty? Możesz powiedzieć: nie wiem, co pan zrozumiał z tego, co powiedziałem, ale tak jak pisałem/powiedziałem, w dniu takim to a takim wpłacę zadeklarowaną przeze mnie kwotę.

Milczenie jest złotem!

W takich rozmowach im mniej powiesz, tym lepiej dla Ciebie. Nie zdenerwujesz się tak jak wtedy, gdy zaczynasz się tłumaczyć, nie palniesz niczego głupiego i pokażesz, że nie jesteś łatwym zawodnikiem (a windykatorzy wolą dzwonić do tych łatwych).

Przy okazji, jeśli wieszasz psy na dzwoniących, pamiętaj, że to są tylko zatrudnieni ludzie, którzy muszą wykonywać swoje obowiązki. Nie daj się im zastraszyć, mów tylko to, co jest w Twoim interesie, ale nie wyzywaj, nie ubliżaj im, bo to jest tylko ich praca i cholera wie, czy nie mają własnych długów, dlatego muszą dobrze wykonywać swoją pracę, aby mieć na ich spłatę.

To, co mówią i jak mówią, jest wynikiem dyspozycji, jakie otrzymali od szefa – jeśli masz apodyktycznego szefa, wiesz przecież, że ciężko mu się sprzeciwić i sam nie raz, nie dwa musiałeś robić coś wbrew sobie. Ty szukasz sposobu, jak wyjść z długów i nie zwariować, a oni po prostu są w pracy.

I nie bój się, uwierz, pod biurem windykatora nie stoi super szybka bryka, czy helikopter, w który wsiądą zaraz potem, jak odłożysz słuchawkę. Nie przyjadą do Ciebie, aby Cię pobić, czy wyrzucić z mieszkania. To tylko kolejny telefon, jeden z tysiąca, który ma do wykonania dana osoba.

Wybrane specjalnie dla Ciebie:

Oceń mój artykuł:
1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (No Ratings Yet)
Loading...
Wpis pochodzi z kategorii: , ,

O autorze

1 komentarz w “Rozmowa z windykatorem, czyli jak wyjść z długów i panować nad sytuacją”
  1. Wow. Dziękuję. Szczerze dziękuję. Dowiedziałam siię dziś, że nie jestem tak błyskotliwa jak myślałam 1:0 dla banku ( pożyczyłam 3000 aby zawrzeć ugodę z bankiem , której nawet nie widziałam), 2:0 komornik ( wydzwaniałam by ograniczył egzekucję a olałam wierzyciela, jednocześnie komornik zaczął już pobierać wszystko co mi wpłynie na konto) teraz się dowiedziałam, że faktycznie za dużo do nich gadam, bo oni milczą a ja pakuję się w nowe niemożliwe do zrealizowania obietnice.
    Dziękuję Iwona, że napisałaś o tym wszystkim.

Comments are closed.